Turysta nie z tej Ziemi. Już niedługo Kowalski podbije kosmos?

Gwiazdy od zawsze fascynowały ludzi. Kiedyś jedynie w nie patrzyliśmy, dzisiaj zdają się być na wyciągnięcie ręki. Od 6333 dni, nieprzerwanie, zamieszkana jest Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, wysyłamy kolejne łaziki i sondy na Marsa, a nawet planujemy jego kolonizację. To wszystko dotyczy niewielkiej grupki specjalistów, jednak wszystko wskazuje na to, że wkrótce kosmos będzie dostępny także dla zwykłego, szarego człowieka. Jedyny warunek to, jak zwykle, pieniądze.

Wakacje na ISS


Chociaż nam wydaje się to nieprawdopodobne, w historii Międzynarodowej Stacji Kosmicznej trafiło się już kilku turystów. Było to dokładnie siedem osób, z których każda musiała zapłacić między 20 a 40 mln dolarów, aby doświadczyć przyjemności bycia wystrzelonym razem z zaopatrzeniem dla stacji. Każdy z turystów spędził na stacji między 8 a 15 dni, które z całą pewnością stanowiły najlepszy urlop w ich życiu.

Większość z nas nie dysponuje aż takim kapitałem, jednak dzięki coraz większej popularyzacji pomysłu, jakim jest turystyka kosmiczna, możemy doświadczyć zbliżonych lub wręcz identycznych emocji za mniejszą cenę.

 

Kto pierwszy ten lepszy


Choć koszt takiego przedsięwzięcia jest ogromny, prywatne firmy nie ustają w wysiłkach, aby bardziej grupowe pasażerskie loty w kosmos stały się rzeczywistością. 4 października 2004 firma Virgin Galactic otrzymała nagrodę za stworzenie specjalnego samolotu, który był w stanie co najmniej dwukrotnie przekroczyć pułap linii Karmana - miejsca ok. 100km nad Ziemią, stanowiącego umowną granicę między końcem naszej planety a początkiem przestrzeni kosmicznej. Inne prywatne firmy również nie próżnują. SpaceX, należący do Elona Muska, jeszcze w tym roku planuje wysłać dwóch turystów w podróż poza księżyc. Z kolei Virgin Galacic ma w planach loty suborbitalne w skromnej cenie 250 tys. dolarów za osobę. Do tego typu lotów przygotowuje się także Blue Origin, firma założona przez dyrektora generalnego Amazon.

W przypadku, gdy sam lot w kosmos to za mało, zawsze możemy skierować swoją uwagę w stronę firmy Space Adventures LTD., która za jedyne 100 milionów dolarów obiecuje wysłać nas w podróż po orbicie księżyca.

 

Jedną dobę w kosmosie proszę


Oczywiście same loty to nie wszystko. Prawdziwy biznes przyszłości wymarzył sobie Robert Bigelow, właściciel Bigelow Aerospace. W planach firmy jest stworzenie i wprowadzenie do użytkowania kapsuł kosmicznych wypełnionych powietrzem, które będą służyły turystom za... hotele. Firma dokonała już nawet wystrzelenia pierwszych dwóch modułów testowych, Genesis I i II, 12 lipca 2006 i 28 czerwca 2007 roku. W planach Bigelow Aerospace jest jednak coś więcej - stworzenie komercyjnej stacji kosmicznej na wzór ISS. Firma wyznaczyła także nagrodę dla tej amerykańskiej firmy, która zdoła wybudować statek umożliwiający latanie tam i z powrotem między Ziemią, a stacją.

 

Doświadczyć zero G na Ziemi


Chociaż branża kosmicznej turystyki jest niewątpliwie warta uwagi i rozwija się naprawdę szybko, dla większości z nas ceny takiej przyjemności są nadal nieosiągalne. Istnieje jednak alternatywa, której można doświadczyć już teraz, a która jest zdecydowanie tańsza, niż obserwacja Ziemi znad linii Karmana. Chodzi oczywiście o lot paraboliczny.

Na czym polega ten typ lotu? Przede wszystkim maszyna, która lecimy, jest podzielona na dwie części - przedział z miejscami siedzącymi oraz z pustą przestrzenią. Sam lot wygląda dokładnie tak, jak parabola: samolot najpierw unosi się ostro w górę, racząc pasażerów bardzo dużym przeciążeniem, a następnie zaczyna pikować w dół. Dzięki prawom fizyki podczas tego krótkiego, trwającego kilkadziesiąt sekund  spadku we wnętrzu kabiny panuje stan zero g. Jeden lot to kilka lub kilkanaście takich "wzlotów i upadków", podczas których możemy odczuć, jak to jest płynąć w powietrzu, nie czując ciężaru własnego ciała.

Lot paraboliczny jest również o wiele łatwiej dostępny pod względem finansowym. Obecnie takie marzenie można zrealizować w USA oraz we Francji, a koszt dla jednej osoby zamyka się w około 6 tys. euro. Zanim więc doczekamy się pełnoprawnych, możliwych do zrealizowania lotów suborbitalnych, warto zainteresować się tą alternatywą.

Brak komentarzy